Starcie z policją, czyli dlaczego podróżowanie autostopem nie zawsze jest takie kolorowe


W ciągu ostatniego tygodnia zrobiłam około 1180 kilometrów zupełnie od tak. W czwartek wybrałam się na pielgrzymkę maturzystów do Częstochowy, w piątek o północy wróciłam do domu, a w sobotę już po godzinie 9 rano łapałam stopa do Kołobrzegu. Jak widać, ciągle podróżuję, więc przygotowania do matury nawet nie ruszyły. Zostało mi się tylko modlić (: Więcej o wycieczce na Jasną Górę możecie przeczytać u Ani http://uchwycickadr.blogspot.com/. Pragnę wspomnieć, że ja czas na spożycie posiłku wykorzystałam... spożywając posiłek. Cała reszta się zgadza, zapraszam do lektury! (:



Kiedy wyruszałam, nawet nie myślałam o tym, żeby szczegółowo opisywać tę wyprawę. "Znowu Piła-Kołobrzeg, nuda, kto będzie chciał czytać w kółko o tym samym... Cóż takiego się może wydarzyć ciekawego na tej trasie?" - mówiłam do siebie w duchu. Ano wydarzyło. I to sporo. Stwierdziłam, że nie mogę przed Wami zataić minusów autostopowania, a moja ostatnia przygoda jest najlepszym przykładem na to, że autostop to nie tylko cud, miód i orzeszki.
W drodze na obwodnicę zastał mnie deszcz. No świetnie się zaczęło, nie powiem... Na szczęście jak szybko przyszedł, tak i sobie poszedł. Wyciągnęłam łapkę tuż przy wjeździe na stację benzynową i zaraz zatrzymało się małżeństwo z dzieckiem. Dziewczynka przeszywała mnie wzrokiem. Aż nie wiedziałam, gdzie oczy podziać i co ze sobą zrobić (: Stop niestety tylko do Starej Łubianki, no ale zawsze to do przodu. Moja teoria "Piła-Wałcz zawsze na jeden strzał" obalona. Zawsze mi się udawało, jednak ten weekend nie należał do najszczęśliwszych. W Starej Łubiance stałam kilka minut. Zatrzymał się pan, który podwiózł mnie praktycznie na obrzeża Wałcza. Wyłoniłam się z zakrętu i co zobaczyłam? Jakiś chłopak łapał stopa na moim miejscu. Od razu widać, że słabo doświadczony. Stał jakoś na środku zatoczki, machał też jakoś dziwnie i miał spojrzenie gwałciciela. Mimo wszystko chwilkę z kolegą pogawędziłam, dałam kilka rad i poszłam przed siebie. Jest taka zasada. Jeśli ktoś łapie stopa, to za żadne skarby nie wolno stanąć przed nim. Był pierwszy, ma prawo być pierwszy zauważony. Szłam tak sobie wzdłuż drogi machając na kierowców, aż po kilkudziesięciu metrach zatrzymała się pani z dzieckiem. Podwiozła mnie tylko kilka kilometrów, cobym mogła stanąć w bezpieczniejszym miejscu. A tam? Bach! Zatrzymał się pan, który wysadził mnie aż w Białogardzie! Tematów do rozmów nie brakowało. Dowiedziałam się też, że kolega ze wzrokiem gwałciciela nadal stoi i łapie... Powodzenia. Wysiadłam kawałek za miastem na trasie Koszalin-Szczecin. Stamtąd dostałam się do Karlina, skąd złapałam stopa aż do samego Kołobrzegu. Po drodze zatrzymaliśmy się niedaleko jakiegoś sklepu, a kierowca słysząc burczenie w moim brzuchu poratował mnie... KIEŁBASĄ. Tak. Kiełbasą. Swojską. Robiąc zakupy dla siebie chyba zrobiło mu się mnie szkoda. Jeszcze raz bardzo dziękuję! (: W jedną stronę mimo wszystko jakoś mi się udało. Nie przypuszczałam, że powrót będzie aż tak ciężki...






Po imprezowym wieczorze, nieprzespanej nocy i ciężkim przedpołudniu o godzinie 17 udałam się z powrotem na drogę wylotową w Kołobrzegu. Dlaczego tak późno? No cóż, kiedyś musiałam nadrobić deficyt snu, akurat padło na "krótką" drzemkę po obiedzie... Z Kołobrzegu dostałam się prawie do samego Białogardu. Wysiadłam wcześniej, żeby nie utknąć w mieście. To właśnie od tego pana kierowcy dowiedziałam się o wypadku pod Świeciem i tak na prawdę to właśnie był główny temat naszej rozmowy. Wypadki. Przez miasto przewiózł mnie pan kolejarz. Przemiły człowiek, który stwierdził, że całe życie ma dzieciństwo. Jak był mały bawił się kolejkami... I jak jest duży też się bawi kolejkami (: Szkoda, że tak szybko musiałam wysiadać, bo pan był bardzo rozgadany. No i tutaj zaczęły się schody... Przez około 10 minut stałam w jednym miejscu. Bez skutku. Zatrzymały się dwa samochody ale co mi po "ale ja zaraz skręcam w lewo"... Troszeczkę poirytowana ruszyłam przed siebie. Po kilkudziesięciu metrach zatrzymał się chłopak. Zaoferował podwózkę tylko 10 kilometrów, ale ratowało mnie i to. Niestety, nie trafiłam. Chłopak wyglądał dosyć dziwnie, niepewnie prowadził i w dodatku pisał smsy podczas jazdy. Trochę się zaniepokoiłam swoim losem, jednak pomyślałam: "to tylko 10 km". Po prostu wiedziałam, że coś pójdzie nie tak. Tuż przed miejscem, w którym miałam wysiadać zatrzymała nas policja. Tak, właśnie tak. Pierwsza taka akcja w mojej niezbyt długiej karierze autostopowicza. Już myślałam, że podwozi mnie jakis przestępca psychopata poszukiwany listem gończym. Na szczęście nie. Przyczepili się do uszkodzonego lusterka... Oczywiście dowiadując się, że podróżuję autostopem musieli sprawdzić, czy nie jestem uciekinierem, mordercą, politykiem czy innym złodziejem. Dokumenty, mini wywiad... Oh, niespodzianka, nie jestem! Mimo wszystko panowie byli nad wyraz mili i... zabawni (: Po straceniu cennych 20 minut z mojego życia zaczęłam łapać dalej. Zaczynało się robić późno i moje plany na dotarcie do domu przed zachodem słońca całkowicie legły w gruzach. Na szczęście po kilku minutach zatrzymali się przecudowni młodzi ludzie! Podwieźli mnie aż do Kluczewa. Droga upłynęła nam zadziwiająco szybko! Wiem, że to czytacie, pozdrawiam bardzo serdecznie bo byliście jednymi z tych, którzy uratowali mi tyłek tego dnia (:

Niestety, tutaj szczęście opuściło mnie całkowicie. Podjęłam decyzję, żeby nie stać w jednym miejscu tylko wyruszyć przed siebie. Szanse, że ktoś się zatrzyma były takie same (czyli małe). Ruch był praktycznie zerowy, a jedyne samochody, jakie mnie mijały, były załadowane po brzegi. Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi, zerwał się wiatr i na dodatek zaczynało kropić... Ciemno, zimno i daleko od domu. Tutaj z całego serca pragnę podziękować Niedźwiadkowi, który utrzymywał mnie przy życiu. Przez telefon, bo przez telefon, ale jednak dzięki niemu szłam przed siebie nie poddając się. Tak oto przeszłam ponad 5 kilometrów... Kolejną osobą, która uratowała mi życie był pan Rafał... To znaczy. Rafał. Bo znowu by mnie upomniał, że zwracam się do niego per pan (: Kolejną osobą, która uratowała mi życie był Rafał, który podwiózł mnie aż do samego Wałcza. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy na drodze, co jest bardzo prawdopodobne (: Z Wałcza do Piły dostałam się busem, bo ściemniło się już całkowicie. Po wielkich przebojach w domu byłam po 21...

Jak widać, nie ma reguły. Nie zawsze jest tak kolorowo jakby się mogło wydawać. Traktuję to jako jedną przygodę więcej i mimo wszystko mam ochotę na następne!





PS. Chciałabym z całego serducha życzyć Wam zdrowych i wesołych świąt, mokrego jajka i smacznego dyngusa! (:


11 komentarzy:

  1. wow, mimo wszystko, ja bym się bała jeździć autostopem. ;-;

    http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, takie przepytywanki przez policje zawsze mnie strasznie stresuja hih bo moze szukaja kogos o podobnym nazwisku i co wtedy? ;O kurde jestes megadzielna! oby tak dalej :) uwielbiam cie czytac i nie wazne czy trasa jest podobna :) super :) brawo za odwage :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG mega ciekawy wpis, czytałam z wypiekami na twarzy, ale ja bym się bała autostopem.
    Masz farta, ze masz takie przygody :)

    http://maaaalinowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę ubogo o tej przygodzie z policją. Liczyłem na jakiś pościg, skucie w kajdanki, odsiadkę w więzieniu... zawiodłem się xD


    http://autostopuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny blog i ty o tych wszystkich przygodach tak świetnie piszesz .
    http://suiting-frenzy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. kluczewo... wiocha niedaleko mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. widać, że jesteś odważna i korzystasz z życia! :) powodzenia.
    http://believe-good.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. podziwiam za pomysł jazdy stopem, ja się raz odważyłam i to w większej grupie, chociaż zawsze mnie do tego ciągnęło. ale może jeszcze kiedyś się zdecyduję na to. i jazda nad morze to już w ogóle. <3 <3 <3
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Łochocho! Dobrze, że wszystkie dokumenty Ci się zgadzały! :D
    Mimo wszystko podróż autostopem jest jedną z najlepszych rodzajów podróży! :D
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeeej fajny blog. Dopiero co go odkryłam, a bardzo mi się spodobał. :-) Obserwuję Twojego bloga!! :-D

    http://nataalaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny blog, fajnie że robisz to co lubisz. ;p
    życzę ci samych udanych podróży. ( :

    notbetogether.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń