Po przekroczeniu granicy szliśmy przed siebie jeszcze przez kilka kilometrów. Dotarliśmy do pierwszego zjazdu zmęczeni upałem, drogą, ciężarem i w dodatku bardzo głodni. Nie łapaliśmy żadnego samochodu, bo stwierdziliśmy, że i tak się tutaj nikt nie zatrzyma, jednak po chwili, ku naszemu zdziwieniu, hiszpańskie małżeństwo zaoferowało się podwieźć nas do najbliższej stacji benzynowej. Dobre i to. Pan okazał się wielką gadułą, a jego małżonka była przewodnikiem wycieczek, więc dodatkowo dowiedzieliśmy się co warto zwiedzić. Dochodziła godzina 17 kiedy mogliśmy w końcu się posilić i chwilę odpocząć. Usiedliśmy na krawężniku tuż przed budynkiem z hiszpańskimi muffinkami w ręku i obserwowaliśmy dystrybutory. Wtedy mieliśmy ambicje dojechać nawet do Granady, albo i dalej. Zaczepialiśmy niemalże wszystkich kierowców, jednak mieliśmy pecha. Ta stacja była jedną z najtańszych w okolicy i przyjeżdżali tam tankować nawet portugalscy kierowcy. Większość z nich zawracała do Portugalii, dlatego też nie interesowały nas auta z literką "P" na tablicy rejestracyjnej. Po ponad godzinie zgodziła się nas zabrać młoda dziewczyna, jadąca do jakiejś wioski położonej niedaleko miejscowości Huelva. Potrafiła rozmawiać po angielsku, co było stosunkowo rzadko spotykane w tych stronach, jednak było jedno ale. Dziewczyna mówiła z takim akcentem, że musiałam prosić ją każdorazowo o powtórzenie zdania (nawet czasami trzykrotnie). Poczęstowała mnie super słodkim sokiem/napojem... Cokolwiek to było, smakowało.
Kolejna stacja benzynowa i kolejne polowanie. Po na prawdę dużej liczbie odmów, trochę sfrustrowani i rozczarowani podchodziliśmy do kolejnej osoby. Szybka wymiana zdań, udało się! Zabrał nas Marokańczyk mieszkający w Sevilli. Miejsce jego pochodzenia nie jest mi obce, więc szybko złapaliśmy wspólny temat. Chłopak oznajmił, że angielskiego nauczył się tylko słuchając piosenek w tym języku, ale nie chcieliśmy mu uwierzyć. Mówił na prawdę dobrze, lepiej niż nie jedna osoba po kursie. Przy okazji, pozdrawiam go serdecznie, bo do dzisiaj mamy całkiem dobry kontakt (: Jak widać, takie podróże bardzo poszerzają grono znajomych. Ale wróćmy do tematu. Wysadził nas około 40 kilometrów przed Sevillą, ponieważ nie chcieliśmy wjeżdżać do miasta.
Jak wiadomo, z centrum ciężko się wydostać, a jeszcze dzisiaj chcieliśmy znaleźć się na trasie do Granady. To nie był zbyt dobry pomysł. Utknęliśmy. Była godzina 19, wieczór zbliżał się nieubłaganie, a na stacji benzynowej panowały pustki. W pobliżu znajdowała się nieduża restauracja, jednak kiedy przekroczyliśmy próg i zobaczyliśmy ceny, od razu się wycofaliśmy. Kupiliśmy zwykłą bagietkę, wgramoliliśmy się na zjeżdżalnię dla dzieci. To było nasze miejsce na posilanie się. Na stacji pracowała przemiła pani, która natychmiast zainteresowała się naszym losem. Mówiła tylko po hiszpańsku, ale była to kolejna okazja do podszkolenia języka. Widząc naszą determinację w dostaniu się gdzieś dalej na wschód napisała nam nawet kartki z nazwami miejscowości. Jednak wszystko na marne. Zapowiadało się na noc na stacji benzynowej. Pogodzeni z tym faktem rozbiliśmy namiot i dosyć szybko położyliśmy się spać. W nocy obawialiśmy się dzikiej zwierzyny, jednak nic nie niepokoiło naszego spokoju. Nazajutrz ja znów zerwałam się na nogi wczesnym rankiem, zjadłam coś, co ciężko było nazwać śniadaniem i poszłam się wykąpać. Na niektórych wypasionych stacjach benzynowych jest prysznic (czasami nawet za darmo) jednak ta się do nich nie zaliczała. No cóż, trzeba było sobie jakoś radzić. Rano czekałam jeszcze trochę czasu na Kolesia i mogliśmy ruszać. Po chwili "polowania" starszy pan zaoferował nam podwózkę do Sevilli. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że po wylądowaniu w tym mieście całkowicie zmienimy swoje plany.
Z tej części podróży mam zadziwiająco mało zdjęć. Większość czasu spędziliśmy na rozmowie z kierowcami niż na dokumentowaniu tego. W tym tygodniu zaszło małe opóźnienie, za które bardzo przepraszam, jednak chyba zapadam w sen zimowy (a w zasadzie jesienny). Nie służą mi te pory roku ani trochę. Tak bardzo chcę powrócić do mojej przesiąkniętej słońcem Portugalii. Następny post pojawi się szybciej, w dodatku zasypię Was zdjęciami z cudownej Hiszpanii, wypatrujcie! (:
PS. Pozdrowienia dla Wojtka (:
Kocham czytać twoje notki! :) Chciałabym tak podróżować jak ty :) Zazdroszczę <3
OdpowiedzUsuńwww.devooted.blogspot.com
Oh, really? :'DDD when your sure you need to tell me!!
OdpowiedzUsuń- blooming flowers in july.
czekam na nn! :3 nie moge sie juz doczekac bo to takie ekscytujace <333
OdpowiedzUsuńhttp://survive-with-me.blogspot.com/
Tematyka bloga poprostu REWELACJA! Uwielbiam podróżować, mam nadzieję, że kiedyś spełnię swoje marzenia i wybiore się w podróż dookoła świata :) Jak narazie zostaje mi twój blog pełniący funkcję przewodnika :) Obserwuję z chęcią! Zapraszam cię również w wolenej chwili do siebie i również zachęcam do obserwacji ;) Pozdrawiam i czekam na kolejny post !
OdpowiedzUsuńsuper sprawa ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie i wspolnego obserwowania jesli zechcesz ;)
Ładnie wyglądasz z Kolesiem :D Ale problemów mieliście ogrom z dojechaniem gdziekolwiek :(
OdpowiedzUsuńświetne to ostatnie zdjecie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://taughtmelove.blogspot.com/
Ojaaaa. Genialnie!:)
OdpowiedzUsuńsuper musiało być :D
OdpowiedzUsuńświetny blog ^,^ Obserwujemy ?
Zapraszam do obserwacji mojego
bloga i skomentowania ostatniego posta
hania-blog-day.blogspot.com
kurde.. więcej przygód to w życiu nie przeżyję :) heheh :) fajne zdjęcia ;) pamiatka jak zawsze jest ;)
OdpowiedzUsuńJejciu i kolejna część podróży do Hiszpanii!
OdpowiedzUsuńWy t macie jednak szczęście do tych kierowców :D I fajnie, że ta pani ze stacji byłą taka miła :)
Oj tam zdjęcia! Ważna jest przecież treść, która w tym przypadku jest zaskakująco świetna! ^^
No to czekam na kolejną część podróży! :D
Pozdrawiam serdecznie!
Super post, zapraszam do mnie http://karoolinaa-karolinkaa.blogspot.com/ zaobserwujesz ?
OdpowiedzUsuńlovely post! :)
OdpowiedzUsuńWhat about follow each other?
Let me know :)
Have a nice day!
xx
Veronica
Podziwiam i zazdroszcze wyprawy ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :):)
OdpowiedzUsuńthanks for follow me dear <3
OdpowiedzUsuńfollow you back on GFC & Bloglovin !!
wanna follow also on Facebook, Twitter & Pinterest?
let me know :)
xx
veronica
CZEKAM, CZEKAM, CZEKAM na te zdjęcia z Hiszpanii ♥
OdpowiedzUsuńCudowny nagłówek! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny post.
OdpowiedzUsuńUjęło mnie to..
Nina, nie mów ujęło, bo padnę.
Że macie kontakt z Marokańczykiem do dziś.
Miłe.
Fajne takie podróże.
Może, jak będę starsza to się wybiorę na taką autostopową wycieczkę.
Wydaje się przyjemna.
nimi-blog.blogspot.com
Obserwuję <3
czekam na kolejną relacyjkę!
szalona wyprawa!
OdpowiedzUsuńCzasami warto się trochę pomęczyć, byleby dojść do celu. Zawsze chciałam łapać stopa z taką karteczką :D
OdpowiedzUsuńhttp://madame-carmelle.blogspot.com/ Skom?
AHAHAH, it's still hot here in Portugal... like REALLY hot, it still looks like Summer!!
OdpowiedzUsuńblooming flowers in july. ♥
Twoja podróż jest niesamowita
OdpowiedzUsuńhttp://milionioliwka.blogspot.com/
Mnie tez jakiś sen zimowy złapał leniwie, nie chce mi się pisać, a i choróbsko ohydne dopadło. Na jednym tchu czytam Twoje historie z wypraw. Ten dzień wydaje mi się ze był jednym ze spokojniejszych. Co do chłopaka, który nauczył się angielskiego z piosenek, to też mi się wierzyć nie chcę, ale jeśli tak, to ma chłopak dar! Jestem ciekawa jak Wasze plany się zmienią po przybyciu do Sevilli i dlaczego, czekam na kolejny post:)
OdpowiedzUsuńCzekam na zdjęcia z Hiszpanii <3
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa ile ten chłopak wysłuchał piosenek, że tak dobrze się posługiwał językiem angielskim :D
http://onlygrape.blogspot.com/
niesamowicie motywujący blog, na pierwszy rzut oka już widać, że jesteś miłośniczką podróżowania :) tak trzymać!
OdpowiedzUsuńCiekawy blog :3
OdpowiedzUsuńJak zrobiłaś taki nagłówek ? Tzn w jakim programie ? :3 B. mi się podoba.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;3
zazdroszcze podróży!
OdpowiedzUsuńO tak ! Super blog <3
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz może obserwacja za obzerwację ?
Zapraszam pastelowabajka@o2.pl
cieszę się, że oprócz zdjęć zwróciłaś także uwagę na moje przemyślenia, to czym chcę się podzielić pisząc... Nie ukrywam, że (mam wrażenie) to rzadkość. Nie znikaj stąd szybko, cieszę się, że chcesz mnie obserwować, zarówno tu jak i na facebooku. Co do urody... Geny mamy :) Dziękuję Ci, do napisania...
OdpowiedzUsuńcudne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńobserwujemy ?
jeśli tak to napisz u mnie <3
http://two-faces-onee-heart.blogspot.com/
soo perfect! shall we follow by facebook and bloglovin?
OdpowiedzUsuńwww.supongoestilo.blogspot.nl
Podziwiam odwage i determinacje!
OdpowiedzUsuńFantastyczna wyprawa!
Gosia
http://pearlinfashion.blogspot.co.at/
great post. Can we follow each other? Let me know
OdpowiedzUsuńLove
New Post
Fashion Talks
Otagowałam Cię do tagu I ♥ Fall
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu: http://blog-daria.blogspot.com/
Jak ja wam tego zazdroszczę ;o aż mnie zżera od środka ;/ Czekam na kolejny post :D
OdpowiedzUsuńJejku,ale historia! Normalnie jak z filmu. Widzę,że przeżycia niezłe! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://pati-lewa-belieber.blogspot.com/
Obserwacja za obserwację? Odwdzięczam się. :)
PS: ZAPRASZAM DO BRANIA UDZIAŁU W KONKURSIE: http://pati-lewa-belieber.blogspot.com/2013/10/konkurs-z-firma-modatotu.html#comment-form
Ciekawy blog ;d
OdpowiedzUsuńpewnie, że obserwujemy ;)
http://jakdwiekroplewody.blogspot.com/
Wow! Rewelacyjny blog, ciekawe posty, magiczne zdjęcia i piękna prowadząca – czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńZ chęciom zostaję na dłużej (bloglovin + GFC) I czekam na więcej!
Pozdrawiam,
Katherine Unique
Tak ! Wkońcu super post i oczywiście blog <3
OdpowiedzUsuńPamiętaj zawsze się odwdzięczam :)
pastelowabajka.blogspot.com
świetny blog!:) zapraszam do mnie!:)
OdpowiedzUsuńjeżeli mnie zaobserwujesz to ja Ciebie też:)
iiga-aa.blogspot.com
Zazdroszczę ci tylu fajnych przygód i podróży:)
OdpowiedzUsuńhttp://freshisyummy.blogspot.com/2013/10/let-me-go.html
Fantastyczne zdjecia : ) Chciałabym tak podrózować : )
OdpowiedzUsuń