#3 Powrót do domu i kłopoty z noclegiem


Następnego dnia około 8 rano pożegnaliśmy się z naszym hostem i za jego radą poszliśmy na przystanek metra. Kupiliśmy dosyć drogie jak dla nas bilety i udaliśmy się na sam koniec linii. Myśleliśmy, że za chwilę znajdziemy się na drodze wylotowej więc ruszyliśmy pieszo wzdłuż ulicy Brüner Straße. 5 minut. 15. Pół godziny. Idziemy przed siebie a końca nie widać. Zatrzymaliśmy się przy McDonald's coby złapać darmowe WIFI i zasięgnąć rady na kochanej Hitchwiki. Okazało się, że ta ulica jest dłuższa niż przypuszczaliśmy. Postanowiliśmy złapać pierwszy lepszy tramwaj, jednak nie chcąc wydawać pieniędzy na bilety, pokonaliśmy trasę na gapę. Jeszcze chwila marszu i znaleźliśmy się w końcu przy wylocie z miasta. Niestety, wszystko to, co słyszeliśmy o Austriakach i autostopie potwierdziło się, a opinie te nie były zbyt pochlebne. Dwie godziny zmarnowaliśmy na stanie w jednym miejscu. Postanowiliśmy ruszyć dalej. Idąc wzdłuż drogi, mimo ciągłej linii cały czas próbowaliśmy coś złapać. Bezskutecznie. Spotkaliśmy też stopującego Polaka, wymieniliśmy kilka zdań w rodzimym języku, życzyliśmy powodzenia i ruszyliśmy dalej. Znaleźliśmy dobre miejsce przy stacji benzynowej. Może tu się uda- pomyśleliśmy. Napisaliśmy karteczkę "BRNO" i czekaliśmy. Znów bezskutecznie.


                                                       


Widząc wiele polskich rejestracji, stwierdziliśmy, że trzeba zmienić taktykę. Napisaliśmy kolejną kartkę, dzięki której się udało. "DO DOMU". Po chwili zatrzymała się pani Basia. "Do domu? To Was wezmę". Po kilku(nastu) minutach przepakowywania samochodu tak, żebyśmy się zmieścili wyruszyliśmy z panią Basią do Rybnika. Taki traf! Ja wcisnęłam się z tyłu, a Ksioncu siedząc z przodu zagadywał naszego kierowcę. Podobno miło się gadało, chociaż pani Basia zaciągała śląską gwarą. Podobno bo tyle wiem z opowiadań Ksionca. Zasnęłam. Przespałam prawie calutką drogę, ale nic nie poradzę, tak dźwięk silnika na mnie działa :) Z Rybnika udało nam się dostać do Katowic jednak... Zastała nas noc. Wylądowaliśmy na terenie centrum handlowego "Trzy stawy" tuż przy autostradzie. Posilając się w KFC szukaliśmy na grupie autostopowej miejsca do spania. Z pomocą przyszedł nam Michał i zaoferował nocleg. Niestety, w Piekarach Śląskich. Nasza znajomość tych rejonów była bliska zeru, a jak się dostać na miejsce, jak nawet nie wiadomo, w którą stronę iść? Mimo wszystko nie poddajemy się. Poprosiliśmy o pomoc młodego chłopaka. "Jesteście autostopem?". Pokiwaliśmy twierdząco głowami. "Łatwiej będzie mi Was tam zawieźć, niż tłumaczyć jak się tam dostać". Takim oto sposobem załatwiliśmy sobie podwózkę do domu Michała. Wieczór minął nam na opowiadaniu swoich autostopowych przygód, a nasz host był chyba najbardziej doświadczony w tym temacie :) Nazajutrz, po wspólnym śniadaniu, za które jeszcze raz serdecznie dziękujemy, wyruszamy autobusem do Tarnowskich Gór. Stamtąd chcieliśmy dostać się do Poznania, jednak ta droga nie była najlepszym wyborem. Po kilku przejechanych kilometrach i wieeelu minutach siedzenia na poboczu postanowiliśmy obrać azymut na Łódź. Dotarliśmy do celu po kilku godzinach, odwiedzając po drodze Kluczbork, Wieluń, Łask, a nawet Poddębice. Kilka kilometrów zrobiliśmy na pieszo, więc wykończeni wsiedliśmy w autobus Poddębice-Łódź. Jeszcze szybkie zakupy i około godziny 18 wylądowaliśmy u Ksionca. Niestety, ja miałam przed sobą jeszcze 300 kilometrów. O 1 w nocy wsiadłam w PolskiegoBusa do Poznania, o 6 rano w pociąg do Piły i (udając pilną uczennicę) zjawiłam się na lekcjach w szkole jakby nigdy nic...



PODZIĘKOWANIA dla wszystkich, dzięki którym udało nam się pokonać tę trasę. W szczególności dla:
  • Christophera Supnig, który wspaniale nas ugościł w Wiedniu,
  • Michała Piec, za kawałek kanapy, wielką pomoc i poświęcony czas,
  • Pani Basi, za to że "okazała się Kobietą a nie Babą"

Jednak najbardziej podziękować chciałabym mojemu towarzyszowi podróży, który wspierał mnie w chwilach słabości i rozweselał w najmniej oczekiwanych momentach. Przede wszystkim dziękuję za nasze murkowe rozmowy. Mam wielką nadzieję, że nie była to nasza ostatnia wyprawa :) 






Tutaj ta sama wyprawa opisana z punktu widzenia Ksionca, zapraszam! 
pilka-przez-lupe





ZOBACZ RÓWNIEŻ 2 POPRZEDNIE CZĘŚCI RELACJI Z TEJ WYPRAWY :

1) Podróż do celu
2) Krótki spacer po Wiedniu

18 komentarzy:

  1. ah to przygodę mieliscie niezłą :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. "Do Domu" :D Dobry chwyt marketingowy :D !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiała wyniknąć z tego ciekawa przygoda. :) Pozazdrościć. Zwiedziłaś tak wiele miejsc... Wydaje się, że nigdy nie masz dość odkrywania nowych kultur, tradycji, ludzi... Jesteś niezwykłą osobą.
    Zapowiada się kolejny, interesujący blog, o tematyce podróż pod świecie i z nich właśnie relacji!
    Pozdrawiam.
    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Emiliiempire.blogspot.com - rozdanie, zapraszam.




    Emilia Błażewicz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastrzegam sobie prawa autorskie do określania Pani Basi! :p Generalnie wybrałaś najbrzydsze zdjęcia ale co poradzić - takie życie xD

    Dla zainteresowanych zapraszam na mojego bloga na którym znajdziecie moją wersję tej przygody:
    http://autostopuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ujęłam to zdanie w cudzysłów i to była właśnie aluzja do Twojego posta :D

      Usuń
  6. Czytając to zdałam sobie sprawę jak bardzo nudne jest moje życie haha

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę przyjechałaś o 6, bez spania (z wyjątkiem tego w samochodzie) i chwilę później byłaś już w szkole? o.o Ja bym tak nie dała rady XD Kiedy przyjechałam gdzieś o 10 rano z obozu na Mazurach, o 15 zasnęłam, a obudziłam się dopiero o 9 następnego dnia. Na Twoim miejscu bym zasnęła :D
    Fajnie Wam się trafiło. Z tą panią Basią i w ogóle. "Do domu" XD Naprawdę świetny sposób na dostanie się do Polski :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę przygoda świetna, woow. Zazdrościć tylko. Zdjęcia są jak zwykle bardzo ładne. Wracając do postu, wszystko ciekawie opisałaś. (:
    Wysłałam e-mail do Ciebie przed chwilą, wybacz za zamieszanie...:(
    Zapraszam też na mój blog roxxy-michalina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. świetna przygoda, masz masę wspomnień.. ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Woow ale przygody :) W ogóle jakie to pozytywne miejsce :)
    Mało jest blogów w sieci o podobnej tematyce :) Będziemy wracać z przyjemnością :)
    OBSERWUJEMY aby być na bieżąco :***

    Buziaki
    xo xo xo xo xo xo xo xo

    OdpowiedzUsuń
  11. :o przygoda niesamowita *ͺ* jak z bajki <3 Zazdroszczę wam :)
    agadiar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejna wspaniała część przygód ;D A planujesz już kolejną podróż?;>

    http://diamentoowaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. jestes niezwykla osoba. zazdroscic tylko. zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pozazdrościć przygód <3 obserwujemy? http://patyskaa.blogspot.be

    OdpowiedzUsuń
  15. Wy to macie przygody, tylko pozazdrościć!
    "Do domu" ha, fajny pomysł, widać skuteczny ;)
    Ciekawa jestem kolejnej podróży :D
    Co tym razem??? Ach, mam nadzieję, że niedługo się o tym przekonam!
    Wesołych świąt, szczęśliwego, nowego roku i podróży oczywiście!!!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się że tu trafiłam, bo ja również dużo podróżuję i zazwyczaj właśnie przy pomocy autostopa. Bardzo miło mi się robi gdy wiem, że są jeszcze ludzie, którzy lubią coś takiego i tym żyją. Cieszę się, że choć coraz mniej autostopowiczów widzę na drodze, to i tak wiem że gdzieś tam oni są :) Jakbyś była w Krakowie i potrzebowała noclegu - pisz, na pewno pomogę. Zapraszam też do mnie, bo już niedługo post z podróży. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń